Komentarze: 0
Co roku po letniej porze jesień robi co może.Daje nam owoców moc,jabłek,gruszek,śliwek stos.Słoneczniki i buraki,pomidory i ziemniaki ziemia daje nam je w darze,bo nagradza nas,nie karze.Chociaż często deszczem zmoczy,mgłą zaściele,to w niedziele po kościele dziatwa ma uciechy wiele.Są kasztany do zbierania i słonecznik do dłubania.Są laskowe też orzechy zajadane dla uciechy.A z żołędzi,daję słowo stu żłnierzy przepisowo maszeruje w rytm marszruty marszruty,mając zawiazane buty.Drzewa mienią się barwami,gamą liści,kolorami,co radosci dają tyle,że uchwycić chcesz tę chwilę,by została między nami,rozświetlała noc gwiazdami..Choć nas opuściły ptaki,odleciały nie dla draki.Powitamy wkrótce wrony,powitamy i gawrony,powitamy także gile co na śniegu jak motyle myją się w tym śnieżnym pyle.Kończę ten monolog krótki,niech znikają wszelkie smutki.Smutki,co za dziwne słowo,kiedy masz kłopoty z głową.Zycia nie poprawisz w biegu,choćbyś goły spał na śniegu JANUSZ PIETRZAK PAZDZIERNIK 2013.